niedziela, 26 lutego 2012


-Nawet nie zauważysz, że mnie nie będzie.
-Jak śmiesz tak mówić?! Ty byś nie zauważyła słońca wstając rano, że go nie ma? Gwiazd kładąc się spać?


-Będę Twym parasolem!
-Parasol chroni tylko od deszczu.
-Czapką, nausznikami, szalikiem, bluzą z kapturem, kurtką, rękawiczkami, spodniami ortalionowymi, grubymi bawełnianymi skarpetami i kaloszami. Tym ja będę.


-Nie płacz!
-Jak mam nie płakać skoro on mnie rani?
-Sama siebie ranisz. Nie rozumiem jak możesz kochać kogoś kto traktuje Cie jak zabawkę. Dziwna jesteś...

- Udajmy, że Cię nie kocham, że nie potrzebuję, że nie tęsknie i że nie płaczę. Bo tak będzie lepiej. Uzależnienia są złe, a Ty mnie uzależniasz.
- Skoro tak wolisz...
W tym momencie pękło jej serce. Tak bardzo chciała, żeby zaprzeczył.


- Kochasz go?
- Tak...
- To mu powiedz w końcu!
- Nie. Bo widzisz to jest tak jak z zakupami. Widzisz wymarzoną rzecz na wystawie, a wiesz, że Cię na nią nie stać.


- Nie kocham cię, rozumiesz ?
- Spokojnie, ja poczekam na swoją kolej.

- Jutro bal przebierańców! Kim będziesz?
- Sobą... nikt mnie nie pozna.


-Nie możesz bez niego żyć ?
-Nie chcę.


- Bo wiesz, kiedy on zadzwonił do mnie w środku nocy, zapytać która godzina,
bo wyjął baterie i nie wiem, poczułam że może faktycznie jestem dla niego ważna,
skoro to właśnie do mnie zadzwonił ..
- Gdybyś była ważna zadzwoniłby żeby życzyć Ci kolorowych snów, i powiedzieć że cię kocha.

- Jesteś szczęśliwa! - krzyknęło złudzenie..
- Nie okłamuj jej... - szepnęło życie ...


- Wypijmy za błędy.
- To się ostro nawalimy.


- Dlaczego do niego nie zadzwonisz?
- nie wiem co miałabym powiedzieć.
- może 'cześć'?
- ale wyszłoby 'cześć, chcę cię mieć wyłącznie dla siebie'

- No to potrzebna będzie ciężka praca, silna wola, I kilka tabliczek czekolady.
- Po co Ci to wszystko?
- Bo zrzucam zbędny ciężar.
- Jaki?
- Tą cholerną miłość do niego, i nadzieję na lepsze jutro.


- Nie mam.. siły.. trzymać się więcej z daleka od Ciebie.
- Więc nie rób tego..


- Kochanie, jaki mam kolor oczu?
- Kolor wiosennego świtu z mgłą, w której mógłbym błądzić całe życie.

- Bądź.
- po co?
- bo życie mnie przeraża. bo boje się samotności. bo... gdy jesteś wszystko inne zostaje gdzieś daleko... bo czuję się spokojniejsza i bardziej pewna jutra... bo Twój uśmiech sprawia, że moje myśli są spokojniejsze, bardziej rzeczywiste i poukładane...


- Mam Cię. - powiedział podczas wygłupów.
- Głęboko w sercu czy gdzieś? - zapytała poważnie.
- ... - zamilkł, widocznie nie był pewien swoich uczuć.
Wyszedł i zostawił ją zapłakaną.


- Znasz to uczucie?
- jakie?
- kiedy patrzysz na kogoś i wiesz, że on nie czuje tego co Ty?

- Mam już dość.
- czego ?
- udawania, że nic do Ciebie nie czuję.


- Czy mogę się do Pana przytulić?
- Przecież my się nie znamy.
- Za miesiąc nie będziemy widzieli świata poza sobą..


- Co w nim jest takiego szczególnego ?
- Jeszcze nie wiem, ale chcę to sprawdzać do końca życia.

- Boże!
- Co ?
- Och.. Nic.Wszystko!
- Co dokładnie?
- Ty mnie kochasz.!
- Oczywiscie , ze Cie kocham .Kocham jak wariat ;)


- Zakochałam się od pierwszego wejrzenia...
- Niezła oszczędność czasu.
- Szkoda, że nie cierpień...


- Nie poddawaj się ! Nie możesz tego zrobić...
- Ja tylko rezygnuję z uszczęśliwiania go na siłę i wbrew jego woli...

-Gdybym mogła..
-Ale co?
-Gdybym mogła Ciebie oprawić w ramkę i powiesić na ścianie, nigdy już bym nie wyszła z domu.


- Kocha – rzekł, pewny siebie.
- Skąd to wiesz? – zapytałam, dodając do mojego głosu trochę kpiny.
- Umiem czytać z ruchu serca.


-Jego oczy...
-Co z nimi?
-Z nimi?Z nimi związane jest każde mmoje marzenie,każdy sen,bo tylko on ma takie oczy.

-Wiesz co jest najgorsze?
-Co?
-Kiedy kochasz kogoś bez wzajemności, a potem okazuje się, że czuł to samo...


-A kiedy on przechodzi potykam sie o własne sznurówki
-Ale ty nie masz sznurówek
-no widzisz jak on na mnie działa.

- On nawet mnie nie widzi ..
- A może Ty nie widzisz jak on patrzy ..?


- Chodź, musimy pielęgnować te durne marzenia.
- Czy one rosną?
- Nie, mała. One się spełniają.


- A gdybym powiedział Ci, że Cię kocham..?
- Uciekłabym gdzieś daleko, na koniec świata...
- Dlaczego ?
- Bo jeżeli naprawdę byś kochał, pojechałbyś za mną.

- On tam stoi! Boże, co mam mu powiedzieć?
- Idź, nie potrzebujesz słów, ani jednego słowa. Idź i go pocałuj.


-Mogę się w Panu zakochać?
-Oczywiście.
-Ale ja chciałabym tak z wzajemnością...


-A jak tam z Markiem?
-Jakim Markiem? Widzisz? Już nawet nie pamiętam, że ma na imię Marek. Nie pamiętam też, że ma niebieskie oczy, dołeczki w kącikach ust i zniewalające spojrzenie. W ogóle go nie pamiętam.

-Wiesz czym sie różni zakochanie od kochania .. ?
- nie wiem. ale ja kocham.
- Nie kochasz.. Gdybys kochała widziała byś jego wady i akceptowała..
- Ale on nie ma wad..
- O tym własnie mówie..


- Umarłam?
- Nie.
- A czuję się jak w niebie. ;)

- skąd pochodzi miłość?
- z Nienacka.

- Tak bardzo przywiązałaś się do mojej ręki ? Moze Ci ja zotawie
- Nie wolała bym coś innego
- Co ?
- Twoje serce ...

- Widzę, że bardzo chcesz o nim zapomnieć..
- Problem w tym, że ja nie mam o czym zapominać. Nie łączyło nas nic oprócz paru przypadkowych rozmów, uśmiechów i dróg. Po prostu każde jego słowo wywarło zbyt duże piętno na życiorysie. Byle korektor i ruch zegarka w przód tego nie zmyje.


-Kochasz mnie.
-Nie prawda.
-Możesz kłamać, ale ja i tak wiem swoje.
-Tak? Niby skąd to możesz wiedzieć?
-Twoje oczy szepczą mi to, gdy spoglądasz na mnie stojąc po drugiej stronie ulicy, kiedy makijaż spływa po Twoich jasnych policzkach, bo tak się spieszyłaś, aby mnie zobaczyć, że zapomniałaś wziąć parasola...

-Jak łatwo jest zniszczyć człowieka?
-Łatwiej niż Ci się wydaje. On zniszczył mnie jednym słowem "Nie" postawionym przed często wypowiadanym "Kocham Cię".


- Masz czasem tak że się do niego uśmiechasz, tylko po to żeby nie miał tej satysfakcji, z tego ze zabił twoje marzenia ?
- Mam. Każdy ma !

-Ejj zmieniłas się?!
-czemu tak sadzisz?
-jestes taka...taka obojetna...
-wiesz życie skopało mi dupe kilka razy wiec sie uodporniłam..

-Mówiłam Ci, że będziesz przez niego cierpieć.
-Mówiłaś. A ja jak zwykle nie słuchałam, bo patrząc w jego oczy widziałam cholerną miłość, gdy na mnie spoglądał.
-Nie widziałaś. Chciałaś widzieć...

-Tak się cieszę,że wróciłeś.
-Uwielbiam do Ciebie wracać.
-Uwielbiam Cię witać.

- Czemu to robisz ?
- co?
- zmieniasz sie dla niego ! Nie możesz być po prostu sobą ?
- nie bo czasem bycie sobą to za mało..


-Chcesz znać prawdę?
-No mów…
-Kompletnie nie rozumiem dlaczego przejmujesz się tym facetem. Skoro Cię zostawił to znaczy, że nie był Ciebie wart i nie warto o nim pamiętać, a tym bardziej karać się siedzeniem w domu…

-Wiesz dlaczego, nie jestem zaskoczona, że zostawił mnie dla innej ?
- nie.
-bo nigdy nie brałam na poważnie jego słów i obietnic.. na skutek czego, nie żałuję i nie płaczę. Bo skoro mnie zostawił, to nie był mnie wart i dziś to wiem!

- A znasz takie uczucie gdy serce mocniej bije, nie umiesz złapać oddechu, trzęsiesz się i nie wiesz co powiedzieć ?..
- uczucie gdy widzisz osobę, a nie możesz z nią być.
- dokładnie.

-Jak można kochać kogoś, kogo nie całowano się na dobranoc, kogoś kto nie czekał, i na kogo się nie czekało?
-Można.


-rachunek wyślę Ci pocztą.
-jaki rachunek?
-no ten za 542 kłamstwa i 34 zdrady i 678 dni u twojego boku (+22% vatt)

-Chyba wiesz czym jest obsesja, skarbie?
-Być może..
-To właśnie czuję do Ciebie.

-Kocham Cię..
-Ale przecież nie widzieliśmy się od roku!
-Widziałem Cię co noc, ilekroć zamknąłem oczy..

-Kochanie..
-Tak?- Zatrzymała się i odwróciła.
-Nic takiego- odpowiedział- Chciałem tylko jeszcze raz na Ciebie spojrzeć.

sobota, 25 lutego 2012



 a ten żart znacie? - 'dla Ciebie wszystko'

Chce być ideałem, ideałem dla Ciebie.

nie wyobrażam sobie tego, że już nigdy go nie zobaczę. że nie przyjdzie do mnie do domu, nie powie do mojej mamy 'dzień dobry mamuś', nie otworzy sobie lodówki i nie wyje jej ulubionych jogurtów. nie wpadnie do mojego pokoju, nie włączy sobie kompa i nie obczai moich nowych wpisów. kiedy zrobię coś nie tak, nie podejdzie do mnie i wydzierając się nie potrząśnie mną z całej siły, nie będzie oklepywał mordy każdemu facetowi który mnie zrani, nie będzie nawijał mi kawałków Piha do ucha i bawił się moimi włosami, nie będzie robił mi zadań domowych z których i tak dostawałam pały i kłócił się ze mną o ostatniego gryza 3bita, nie będzie mi wysyłał na noc smsów i dzwonił tylko po to aby usłyszeć mój głos, nie będzie wpadał o 3 w nocy załamany kolejną panienką, nie będzie wyciągał mnie z dołków i mówił szczerze co robię źle. nie będzie mi mówił, że jestem najważniejszą kobietą w jego życiu nie licząc mamy. czemu akurat on?


Myślami powracam do tamtych chwil, widzę tysiące uśmiechów a każdy z nich, przepełniony maksymalnym szczęściem. widzę Nas, trzymając się za dłonie, wciąż z zafascynowaniem upajamy się głębią każdego z słów bądź gestów, wtedy cieszyliśmy się tylko i wyłącznie sobą, będąc blisko, jedynie tym przyspieszonym biciem, pierdolonego serca. za każdym razem, wspólnie planowaliśmy kolejne z dni, kolejną wspólną przyszłość. chwila nieuwagi, zbyt częste nieporozumienia, zgrzyt, wymiana zdań i mały niewypał, nie sądzisz ?
 



Uśmiech na mojej twarzy to dla mnie ósmy cud świata, zaś smutek to codzienny widok, który widze w lustrze i czuje w sercu

Tak..słowa "zostańmy przyjaciółmi" dla niektórych znaczy "Nie chce stracić tak dobrego kontaktu ;)" a dla innych "I tak Cię oleje, daje Ci tylko pole nadziei". Ja osobiście wybieram to pierwsze, bo przecież nie ważne czy się kochać czy tylko bardzo lubicie..ważne jest to, że dobrze razem spędzacie czas. Razem za każdym razem ;) Wybierając to drugie po pewnym czasie zauważycie, że zostaliście sami a tamta druga osoba odnalazła juz swoje szczęście i towarzystwo




Zapominam jakie masz rysy twarzy. Zapominam jak się uśmiechasz. Zapominam jaki odcień mają Twoje oczy. Zapominam Cię.



miłość - i nagle akceptujesz wszystkie Jego wady <3


-Dzień dobry. Poproszę szczęście.
-Ile płacę?
-20 przepłakanych nocy,
trochę straconych nadziei,
tuzin momentów załamania,
kilka lat gonitwy za radością,
parę miesięcy tęsknoty,
2 lata oczekiwań,
trochę bólu i
dużo łez.
-Aż tyle za odrobinę szczęścia?
To ja dziękuję, przyjdę innym razem



Prawdziwy przyjaciel jest zwierciadłem, w którym odbija się dusza nasza. On jest otwartą księgą naszych myśli, czynów i upodobań, podczas gdy inni, obojętni ludzie są księgami w grubą skórę oprawnymi i zamkniętymi na kłódki

Ona tak cholernie była naiwna, łudziła się, że ją kocha. Myślała, że znaczy coś dla niego, że On pragnie jej tak jak ona jego. Starała się z całych sił, jednak to było dla niego za mało. Była mu obojętna, ale miała nadzieje, że to się zmieni. Ona Go kochała, a On ją tylko wykorzystał i zostawił z reputacją dziwki.


Chcemy już prawda.? ;D


I tak zaczyna sie Opowiesc ta ON i Ona mieli tylko po 17 lat,
Lecz zakochali sie w sobie i zycie stalo sie Inni posluchajcie:
Spacery, wsrod zieleni...
ich tajemnicze miejsca, gdzie przesiadywali calymi dniami,
Mowli jej ze kocha, ze potrzebuje ja, ze jest jedyna,
zyla tylko dla niego, kazdego dnia czula ze milosc ja rozpala,
wspolne zdjecia, wspolne wyjazdy...
Historia byla piekna, ale czy byla prawdziwa??
JUz po 7 miesiacach ONa czula jak on sie oddalla od niej, jak rzadko mowil jej kocham..
juz nie spacerowali, juz nie zabieral ja w tajemnicze miejsca,
kazdego dnia patrzyla na sciane gdzie wisialy zdjecia,
serce mowilo kocham a oczy plakaly,
Wkoncu zamilkl na 2 tyg Ona pisala, dzwonila lecz zadnej odpowiedzi,
Po tygodniu ujrzala go u progu swojich drzwi,
usmiechnal sie cynicznie i szepnal jej "czesc",
usiadl i opowiadal jak to bylo na wyjezdzie z rodzicami,
Ona usiadla i sluchala go uwaznie, uwierzyla w to co powiedzial,
Pocalowal ja na pozegnanie i wyszedl,
Niewiedziala co sie z nia dzieje zaczela szlochac jak dziecko,
co bylo przyczyna to ze mu uwierzyla??Czy to ze byla pewna ze to nie jest jej Ukochany...
Powoli kazdego dnia przygladala sie mu dokladnie, ona mowila "kocham", a On tylko odpowiadal gestami...
Wiedziala ze cos sie dzieje, lecz gdy go oto pytala On strasznie sie denerwowal i odpowiadal "o co ci znow chodzi czepiasz sie mnie jak bym cie jakos nie docenial"...
Klocili sie coraz czesciej, on zganial wine na nia ze wciaz jej cos nie pasuje,
ze jest uprzedzona do niego, ze go podejrzewa o zdrade..
Po miesiacu wciaz ich klotni i nie porozumien Ona Myslac ze to byla jej wina,
Chciala jakos to naprawic, wynagrodzic, Przeprosic,
Postanowila go zabrac w ich tajemnicze miejsce gdzie predzej sie wyciszali,
gdzie mowili sobie szczera prawde, i wyrzucali z siebie wszystko...
Byla pelna radosci ubrala sie w jego ulubiona bluzeczke i spodniczke,
Umalowala sie delikatnie i podkrecila swoje brazowe wlosy,
Bo uwielbial gdy je tak podkrecala...
Powedrowala po niego chciala zrobic mu niespodzianke...
Gdy weszla przez bramke Jego mama siedziala na tarasie przywitala sie i zapytala o Niego....
Lecz nagle usmiech znikl jej z twarzy delikatny makijaz zaczal sie rozmazywac na policzkach....
Odwrocila sie w strone bramki i zaczela biec do parku...
gdy dotarla na miejsce gdzie sie poznawali, upadla na kolana i plakala w nieboglosy..
Wciaz powtarzala "jak mogles mi to zrobic" glos przepelniony zalem i zloscia...
plakala tak 2 godz, gdy juz miala wstac i isc powoli do domu jej oczom ukazal sie On...
Spojrzal na niego z przerazeniem zaczela ocierac łzy, On zlapal ja za reke i szepnal
"mama mi powiedziala ze bylas, nie chcialem ci tego Zrobic Naprawde to byl moj blad nie powiedzialem ci bo balem sie ze mnie zostwisz" zaczal sie tlumaczyc,
Lecz ona podniosla do gory twarz spojrzala na Niebo, na ciemne chmury i Powiedziala
"spojrz bedzie padal deszcz, to tu zawsze mowilismy sobie prawde wiec i dzis mi powiedz Co sie stalo,
i dlaczego" On nie wiele myslac po plakal sie "tak wiem wtedy nie bylem z rodzicami bylem ze znajomymi poznalem tam ja przez ten czas bylem z nia ale jak wrocilem do domu napisalem jej ze mam ciebie..." patrzyla na niego ze lzami w oczach podniosla znowu twarz i poczula jak krople deszczu rozbijaja sie o jej cialo.. "widzisz to nie deszcz pada lecz moj aniol, bo od dawna mi podpowiadal ze cos jest nie tak, lecz ja nie posluchalam go i popelnilam najwiekszy blad"skierowala sie w strone sciezki powoli zaczela wracac do domu.. Gdy doszla do sciezki odwrocila sie spojrzala na niego On patrzyl jak ona odchodzi... "zegnaj To konniec" Powiedziala w Bolu i zaczela biec...
Gdy dotarla do domu wpadla do pokoju ze zlosci zerwala wszystkie zdjecia ze sciany..
tłumiła w sobie krzyk czula bol i bezradnosc, .. Plakala caly dzien i noc...
Przez 3 dni nie wychodila z pokoju, nie jadla tylko pila wode..
Wkoncu jej Rodzice zaczeli sie nie pokojic, gdy wchodzili do jej pokoju,
odwracala glowe w druga strone i milczala...
jej Matka zadzwonila do Niego by przyszedl by z nia porozmawial..
On wiele nie myslac kupil bukiet bialych Roz bo wiedzial ze je uwielbiala i powedrowal do niej..
GDy wszedl do jej pokoju Ona siedziala wtulona do swojego misia i powtarzala slowa "MIlosc-jest jak wiatr nie widzisz jej lecz czujesz" spojrzal na nia i zaczal rozumiec jak wiele stracil podszedl do niej blizej ukleknal i przysunal do jej twarzy bukiet roz.. Spojrzala na nie i usmiechnela sie mowiac "biale roze jak nie kochac was" wtedy on powiedzial "nie moglem ich nie kupic, bo wiem ze te biale roze przypominaja mi ciebie i tamte dni o ktorych teraz czesto śnie, One przypominaja mi usmiech twoj i twoja bezcenna milosc".. Spojrzala na Niego w oczach Blysnely sie jej łzy zaczela cos szeptac cichutko lecz On usiadl blizej niej i Pocalowal Ja Powiedzial "wybacz mi teraz wiem ze Kocham Cie" Otworzla oczy otarla lzy i Powiedziala "wierze Ci i wybaczam a teraz ZAbierz mnie droga do gwiazd" Usmiechnal sie i przytulil ja mocno.............



założę się, że Twoi rodzice by mnie polubili, przecież potrafię być miła. twoi znajomi zapewne nie mieliby nic przeciwko, gdybyś zabrał mnie ze sobą, kiedy umawiasz się z nimi na piwo. nie odmówiłabym oglądania meczu z Twoimi kumplami w piątkowy wieczór, darłabym się i przeklinała razem z wami. zakładałabym szpilki i krótkie sukienki, byś nigdy nie wstydził się powiedzieć przy znajomych "to moja dziewczyna". starałabym się być idealna, naprawdę, tylko daj mi szansę.


widzisz dziewczynkę w różowej sukience z prawej strony? tak, tę blondynkę. spędziła długie dnie i noce, czekając na wyniki badań. dostrzegłeś wzrok tamtej kobiety przy stoliku? tak, w tej szmaragdowej tunice. modliła się do Boga, by jej mąż przeżył ciężką operację. popatrz na tego mężczyznę przy oknie. przez niekończące się 13 minut, trzymał za rękę swoją żonę, której przedwcześnie odeszły wody. spostrzegłeś trójkę rodzeństwa, którzy pusto wpatrują się w drzwi? oni ze strachem oczekiwali na telefon, który powiedziałby im, że ich rodzice zginęli w wypadku autokarowym. wiesz co ich wszystkich łączy? niepewność, która wraz z krwiobiegiem ogarnia całe ciało człowieka. ten brak wiedzy, brak pewności, że wszystko będzie dobrze..


siedzę i wciskam w siebie kolejną bombę kaloryczną, jaką jest pizza, po czym popijam ją schłodzonym Desperadosem. patrzę w to gwieździste niebo i zastanawiam się, czy w tym pieprzonym życiu jest choć odrobinka miłości, kawałek szczęścia, albo troszkę uczuć. ale po chwili dochodzę do wniosku, że to niemożliwe, bo ludzie są cyniczni i wypełnieni po czubek skurwysyństwem. 


siedziałam samotnie w domu na komputerze. nagle na ekranie pojawiło się : 'Szymon przesyła wiadomość.' to był on. napisał 'cześć co tam?'. zamurowało mnie. chłopak z którym byłabym prawie rok, do mnie napisał. niepewnie odpisałam 'siema. spoko, a tam?' i czekałam z niecierpliwieniem aż odpisze. po 10 minutach znowu pojawiła się malutka ikona z napisem, że przesyła wiadomość. z uśmiechem na twarzy zobaczyłam co napisał : 'jakoś leci. pamiętasz jaki dzisiaj dzień?'. trochę posmutniałam.. dzisiaj 2 miesiące, jak z nim nie jestem. powoli odpisałam : 'no ba, że pamiętam. dzisiaj mija dwa miesiące, jak się ode mnie uwolniłeś.' zastanowiłam się chwilę, i wysłałam. nie czekałam długo, aż odpisał : 'nie. dzisiaj mija dwa miesiące odkąd popełniłem największy błąd w moim życiu, zostawiłem Cię'. zamurowało mnie. nie odpisałam. nie wiedziałam co. bałam się.. bałam się, że znowu mu wszystko wybaczę. 


zamieniliśmy się rolami. teraz ja jestem obojętna na te wszystkie starania, prośby, które kierujesz w moją stronę. teraz Ty szalenie mocno mnie kochasz, a ja nie zwracam uwagi na te głupie zalety. żyję chwilą, sam mnie tego nauczyłeś. już wiesz jak się czułam, Twój czas się skończył. przykro mi.

-prawda, czy wyzwanie?
-wyzwanie.
-powiedz, że mnie kochasz.
-przecież wybrałam wyzwanie, a nie prawdę..

zeszła do kuchni by zaparzyć sobie herbatę. z szafki wyjęła kubek wrzucając saszetkę. obok postawiła szklankę - tę samą, z której zawsze pił On. zalała wodą oba naczynia, po czym zaczęła słodzić Jego herbatę. ' dwie, prawda ? ' zapytała samej siebie . wsypując łyżeczkę cukru Jej ręka zaczęła drżeć. kucnęła zamykając twarz w dłonie. otarła szybkim ruchem łzy, po czym wstała ogarniając rozsypany na szafce cukier. nagle za sobą poczuła czyjeś ciepło, czyjeś dłonie na swoich biodrach, wargi na szyi, i głos mówiący ' tak . dwie , kochanie ' .


szliśmy przez park milcząc, złapał mnie za rękę łagodnie się uśmiechając. chodziliśmy z uśmiechem na twarzy alejkami. - brakowało mi Cię wiesz? nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedział obejmując mnie w pasie. wtuliłam się w jego niebieską bluzę z wielkim uśmiechem na twarzy. - kocham Cię. - rzuciłam cicho. podniósł moją głowę do góry patrząc mi prosto w oczy, przybliżył się do mnie i lekko musnął moje wargi a ja miałam wrażenie, że zaraz nogi złamią mi się na pół.

siedziałam przed domem ogarniając zdjęcia z ulubionej wycieczki. co chwilę śmiałam się z naszych min, lub wręcz przeciwnie. brakowało mi ich. ich uśmiechu, tekstów, których oni sami czasem nie ogarniali, ich wrednych zaczepek. ich, po prostu. zagryzałam wargę kiedy usłyszałam jakieś znajome mi głosy. uniosłam głowę i spojrzałam przed siebie odgarniając grzywkę. - siema! - rzuciło kilku chłopaków na raz. z pośród nich wyłapałam Ciebie. przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się. - czemu się raz uśmiechasz, a raz zagryzasz wargę? o! znowu to robisz! - powiedział jeden nabijając się ze mnie. - a Ty czemu ciągle jeździsz na tym swoim bmx-kurduplu? lubię to robię. - warknęłam szczerząc wrednie zęby. - u, ostra. - warknął kolejny. spojrzałam na Ciebie. pomachałaś mi ochoczo ręką i uśmiechnąłeś się odjeżdżając z resztą. a ja? ja zostałam tam całkiem sama ledwo radząc sobie z oddychaniem.

nie możesz się pozbierać z podłogi, leżąc gdzieś między fotelem, a nogą od stołu. bierzesz do dłoni telefon i uświadamiasz sobie, że tak naprawdę żaden z numerów nie jest odpowiedni, aby pod niego zadzwonić w celu uzyskania pomocy. w powietrzu unosi się odór podmokniętych od taniego wina paneli, a Ty cicho łkasz, uświadamiając sobie, że codziennie mijasz miliardy ludzi, a tak naprawdę jesteś zupełnie samotna. żadna z nich nie podałaby Ci ręki, gdybyś przewróciła się o sznurówki swoich ulubionych trampek. tak naprawdę żadna z mijanych przez Ciebie osób nie oddycha z dedykacją dla Ciebie.

wiem, że nie wszystko jest takie jak się wydaje. na przykład ja: z zewnątrz jestem zrównoważona emocjonalnie, poukładana i ... czasem dziwna, ale w środku szaleje we mnie huragan, nie zrozumienie, niepewność i ... czasem samotność. wspierałam chociaż mnie nie wspierano, pomagałam chociaż mnie nie pomagano, kochałam chociaż mnie nie kochano.