Pewnego
wieczora wybraliśmy się zabawić . ja , on , przyjaciółka i kumpel z
klasy . weszliśmy do jednej z knajp . w środku świeciło pustkami ,
oprócz kelnerek za barem nie było tam nikogo . pewnie dlatego , że było
dopiero parę minut po dwudziestej . usiedliśmy na dużych czarnych ,
skórzanych kanapach , zamówiliśmy piwa a kumpel wspomniał , że dzisiaj
akurat jest tu karaoke . jęknęłam w myślach wyobrażając sobie , jak
przyjaciółka będzie mi wciskała mikrofon do ręki , nie zwracając uwagi
na mój zupełny brak talentu . z resztą od razu z entuzjazmem ruszyła w
stronę baru , po wielki katalog piosenek . nawet się nie zorientowałam ,
a knajpa była wypełniona tańczącymi i śpiewającymi ludźmi , w ręku
trzymałam mikrofon i wszyscy razem śpiewaliśmy jedną piosenkę . on
siedział za mną starannie mnie obejmując w pasie , usta miał przy moim
uchu i wyraźnie śpiewał mi słowa refrenu : ' kocham cię , kocham . ' od
tamtej pory pokochałam karaoke . no i jego .
Ostro się
pokłócili. Stali na alejach i krzyczeli na siebie. On mówi : Daj mi
drugą szansę! Proszę!. Ona na to ze łzami w oczach : Drugą szansę? A
umiesz dwa razy zapalić tą samą zapałkę?. po tych słowach myślała że On
zamilczy, że zda sobie sprawę że to koniec. ale On z zadziornym
uśmiechem podszedł bliżej, złapał dziewczynę za rękę, spojrzał w oczy i
powiedział : To wezmę zapalniczkę i zapalę tą zapałkę, kotku. po czym
zaczął grzebać w kieszeniach, lecz niestety owej zapalniczki nie miał.
uśmiechnął się jeszcze bardziej i powiedział : Z tą zapałką to była
tylko przenośnia, wiem. ale choćbym miał zaczepić obcego człowieka i
zabrać mu tą jebaną zapalniczkę, to zrobiłbym to. Bo nie chce Cię
stracić, mała. Ona uśmiechając się do Niego szepnęła tylko : Głupek. po
czym złapali sie za ręce i poszli w stronę tutejszego kina.
Stała pod ścianą
klubu. Usłyszała męskie głosy, a po chwili krzyki. Wyjrzała za róg i
zobaczyła, jak kilku gości się okłada, nie byłoby w tym nic niezwykłego,
gdyby nie fakt, że wśród nich było jej bóstwo. Wystartowała między nich
i mało nie dostała w twarz. 'Czy Wam się coś popierdoliło?!" Wrzasnęła
tak głośno, ża cała piątka mężczyzn spojrzała na nią w osłupieniu. "Puść
go, Ty wracaj do swojej dziewczyny, a reszta się rozejść. Nie mam
zamiaru powtarzać." Warknęła. Ku jej zdziwieniu faceci się rozeszli.
Został tylko jeden. Podeszła wolno, polała wodą chusteczkę i zaczęła
ścierać z jego twarzy krew. Westchnęła głośno, po chwili jednak na
swoich rozgrzanych ustach poczuła jego chłodne palce. "Chyba nie zdajesz
sobie sprawy z tego, jak pięknie Twoje oczy iskrzyły się złością." Jego
ciche słowa obijały się o jej uszy, poczęstował ją pocałunkami nocy.
Stała na
wprost Niego i heroicznie ocierała twarz z łez. 'Tak po prostu
wyjeżdżasz? Wszystko zostawiasz i jedziesz.' Mówiła ze szlochem w
gardle. 'A co ze szkołą? Co z nami?' Ostanie pytanie spowodowało, że o
mało się nie przewróciła. Podszedł do niej szybko i przytulił
najmocniej, jak potrafił. Cała się trzęsła. 'Nie jedź. Błagam, nie
zostawiaj mnie. Nie jedź, proszę.' Wylewała łzy w jego koszulkę.
'Cichutko...Przyjadę jeszcze kiedyś.' Musnął wargami jej mokre oczy. 'A
co z nami?' Zapytała szeptem, jakby bała się odpowiedzi. Przyciągnął ją i
pocałował. 'Nic...Nauczymy się żyć bez siebie, staniemy się mistrzami
we wspominaniu. Co noc będę zasypiał z Twoim oddechem w słuchawce.' Znów
posmakował jej ust. Odwrócił się w końcu i odszedł, zostawiając ją
samą, bezsilną i słabą. Niebo oblało ją zimnym deszczem, słyszało jej
krzyk.
Po
kilku miesiącach od rozstania, spotkaliśmy się na imprezie u kumpla.
Przed nim byłam opanowana i starałam się uśmiechać. W trakcie naszej
rozmowy spytał, czy nadal coś do niego czuję. Nagle zrobiło mi się
gorąco, a serce zaczęło bić jak szalone. W myślach próbowałam wymyślić
coś sensownego, ale odpowiedziałam krótko "już nie". Bo co miałam
powiedzieć? Że nadal mam nasze wspólne zdjęcie powieszone nad biurkiem?
Lub że więcej piję i nie potrafię sobie z niczym poradzić, od kiedy
odszedł? Albo jeszcze to, że moje życie nie ma najmniejszego sensu bez
niego? Nie ma mowy. Wtedy wiedziałby, że to on wygrał, a ja jestem
przegraną
Byli na jednej
imprezie , jednak osobno . Nie radziła sobie , Jej serce krzyczało ,
uderzały ją wspomnienia niczym ogromne fale , do głowy przypływały różne
myśli , przypomniała sobie kolor Jego tęczówek które niegdyś wtapiłay
sie w Nią , smak Jego ust , ktory w danej chwili zapragnęła mieć . Lecz
zacisnęła ręce w pięści i udała się do toalety . Przyglądała się
własnemu odbiciu w lustrze , "nie kocham Go , nie kocham" - powtarzała w
kółko . Z małej torebki wyciągneła krwisto czerwoną pomadke , wielkimi
literami napisała' nienawidzę cie ,skurwielu!' , otarła z policzku
ostatnią łzę i wyszła.Nagle ktoś zlapał Ją za ramię . Stał z nią On .
"Naprawdę , tak nienawidzisz tego skurwiela?" - zapytał . " Nie" -
szepnęła , wyrywając się z ucisku , wybiegając z budynku .
Przerwał nasze
spacerowanie po parku siadając na ławce. zajęłam miejsce koło Niego
pogrążając się w ciszy. - dlaczego nigdy nie mówisz o swoich marzeniach?
- zagadnął. spuściłam głowę chcąc, żeby włosy zasłoniły mi twarz w tym
płonące policzki. - bo są głupie. - wymamrotałam. - bardzo głupie. -
cicho westchnął. - powiedz mi. - poprosił. czułam na sobie Jego
przeszywające spojrzenie. - jeśli nie domyśliłeś się do teraz, mówienie
Ci o nich nie ma sensu. - szepnęłam. - powiedz mi. - powtórzył.
przeniosłam na Niego spojrzenie zgarniając opadające na twarz kosmyki. -
co? że Cię kocham? że moim marzeniem jest, żebyś to uczucie
odwzajemnił? - wydusiłam i zanim się zorientowałam pocałował mnie w
kącik ust. - uznaj je za spełnione. - mruknął.
Stanął przed nią
i wbił swój wzrok w jej nieziemsko piękne oczy. " Kochasz mnie ? "
Spuściła głowę milcząc. " A chociaż mnie lubisz ?" Nadal stała w
milczeniu a po jej policzkach spływały łzy." Czyli mam odejść? "
Podniosła głowę i przez łzy mówiła. " Tak idź, bo tak łatwiej no nie ?
Teraz się kurwa obudziłeś ? Teraz ? Kocham się w Tobie od roku !
Rozumiesz od roku a Ty co ? Nawet mnie nie zauważałeś. A teraz nagle
przypominasz sobie o moim istnieniu ? Jesteś żałosny.. ! " Szeroko
otworzył oczy. " No co się kurwa gapisz ". Złapał ją za rękę i
przyciągnął do siebie. " Naprawię to. Naprawię to i będzie tak jak
chcesz. Tylko.. tylko musisz mi wybaczyć." Odwróciła się do niego
plecami. " Słyszysz ? " Uśmiechnęła się i cicho wyszeptała " Wybaczone."
Odwrócił ją z powrotem w swoją stronę " Co mówiłaś ? " Uśmiechnęła się i
krzyknęła " Wybaczone masz ! " Pocałował ją.
Drżące
pieszczoty zarówno intrygowały ją jak i sprawiały, że niecierpliwie
oczekiwała czegoś, czego nie potrafiła nazwać. Instynktownie czuła, że
musi znaleźć się jak najbliżej niego. Tak jak przedtem sztywniała, gdy
przyciągał ją do siebie, tak teraz obejmowała go mocno, szukając jego
bliskości. Uniosła ręce, zarzuciła mu ramiona na szyję i przywarła całym
ciałem. Nie dbała o nic.Przesunął dłonie z jej ramion na biodra. Palce
wbiły się w twarde, a jednocześnie uległe ciało.Okrzyk zaskoczenia i
rozkoszy, jaki wyrwał się z jej ust, niemal powalił go na kolana.
Powtórzył pieszczotę i został nagrodzony takim samym okrzykiem i jeszcze
większym oddaniem.Kiedy długie palce przesunęły się z jej bioder przez
talię na piersi, zamarła zaskoczona. Nagła rozkosz przeniknęła ją,
wprawiając ciało w drżenie.
Oczywiście,
że się spotykali, tyle że byli to albo on z kolegą, albo ona z
koleżanką, albo odwrotnie. Nigdy jednak on i ona nie spędzali czasu
wolnego razem. Taka sytuacja trwała prawie dwa tygodnie. Co to dało?
Chyba jedynie to, że teraz nie słychać już było żądnych kłótni. Nadal
jednak nie udawało się ich pogodzić (a co tu dopiero mówić o tęsknocie),
a każde nawet napomknienie o jednym w obecności drugiego kończyło się
na: " Czy możecie nie rozmawiać o tym pojebie/ tej histeryczce w mojej
obecności?". Zamiast więc skupić się na połączeniu jej i jego w parę,
celem numer jeden było sprawienie, aby znów stali się przyjaciółmi.
Impreza
u kumpla. Dużo picia i więcej jedzenia. Głośna muzyka powodowała, że
miała ochotę zakopać się we własnym łóżku i tak spać, nie zwracając na
nic i na nikogo uwagi. Zebrała się w końcu i poszła do kuchni. Hałas
przycichł, a ona nalała sobie czerwonego wina. Przymknęła oczy i upiła
łyk, aż nagle jej policzek musnął czyjś oddech. Serce stanęło jej na
kilka chwilę, żeby zacząć walić jak głupie. Wszystko byłoby w porządku,
gdyby nie to, że był tak cholernie przystojny i że stali nos w nos. 'Nie
mam się jak ruszyć.' Warknęła, udając obojętną. 'Przyznaj się, że Ci
się to podoba.' Powiedział ochryple. Nienawidziła tej jego pewności
siebie. Musnął wargami jej usta. 'To idiotyczne.' Mruknęła. 'Głupie.'
Zgodził się. 'Chore.' Znów wydobyła z siebie jedno słowo. 'Wino..'
Powiedział nagle. 'Tak, to wszystko przez nie.' Odpowiedziała mu, powoli
tracąc wątek. 'Nie. Po prostu smakujesz, jak wino.' Szepnął i przygryzł
jej wargę. Poczuła dreszcze. Wiedziała, że znów się zatraca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz