Ostatecznie
przypominamy samotne bryły metalu krążące po osobnych orbitach. Z
oddali wyglądamy jak piękne spadające gwiazdy, które jednak w
rzeczywistości są więzieniami, gdzie każda z nas tkwi zamknięta
samotnie, zmierzając donikąd. Kiedy przecinają się orbity tych
satelitów, możemy się spotkać. Może nawet otworzyć przed sobą serca. Ale
tylko na krótką chwilę. Już w następnej pogrążamy się w absolutnej
samotności. Dopóki nie spłoniemy i nie obrócimy się w nicość.
Była
zapłakana , łzy lały jej się jak strumieniami. Usiadła na najbliższej
ławce, płakała na głos, nagle podszedł do niej jakiś chłopak, zaczął się
przedstawiać, ona nie miała się komu wyżalić, postanowiła że jemu
zaufa, i po prostu mu się zwierzy. On słuchał ją, pocieszał, próbował
pomoc, ale jednak to na nic, próbowała przestać płakać, nie potrafiła.
On zbliżył się do niej, przytulił ją, jej serce zaczęło bić mocniej .
Czuła jego oddech na swojej szyi.
Pochłonięta
miastowym gwarem, piskiem opon i krzykiem niesionym przez wiatr upijam
się tanim winem zmieszanym z Pepsi. Piję za zdrowie pięknych kobiet, za
ciężarne koleżanki i za płytkich ludzi nie wartych naszej uwagi. Zapijam
tym mało wytrawnym drinkiem pustkę jaką czuję kiedy nie widzę Cię obok.
To żałosne, wiem ale co poradzę na to, że tak bardzo uzależniasz? Kilka
chwil zabawnej atmosfery. Karuzela kręci się niebezpiecznie szybko,
świat nabiera nowych barw, a Ciebie ciągle nie ma. Kilka kroków, kilka
ulic, kolejne łyki wina i nagle tak długo wyczekiwana wiadomość, że
będziesz w tym samym miejscu co ja. Pocałunek, ciepło w sercu i Twój
śmiech. Czterdzieści minut szczęścia i czas by wrócić do domu, obejrzę
się za siebie jeszcze raz, ostatnie spojrzenie w Twoją stronę i płynę z
tłumem. przede mną kolejne kilkanaście godzin pustki. Pustki, którą
wypełnisz, którą zniszczysz, spalisz. Jeszcze kilkanaście godzin i znów
będziesz obok. Znów będę idealnie doskonała, dopełniona, znów naładuję
się Twoim zapachem.
Już
mnie nie kochasz? - Oczywiście, że cię kocham, głupi sukinsynu. Ale nie
jestem w tobie zakochana. - Kochasz mnie, ale nie jesteś we mnie
zakochana? Co to ma znaczyć? - Miłość jest tym, co zostaje, gdy mija
zakochanie, rozumiesz? Kiedy niepokoisz się o kogoś i masz nadzieję, że
jest szczęśliwy, ale nie żywisz już co do niego złudzeń. Być może ten
rodzaj miłości nie jest podniecający i namiętny, nie ma w nim tych
wszystkich rzeczy, na których ci tak zależy. Ale w ostatecznym
rozrachunku to jedyny rodzaj miłości, który się naprawdę licze.
Nie
jestem elokwentna, nie ma daru bycia otwartą, aczkolwiek słowa, stały
się niebywale ważna częścią mojego życia. Znajduję w nich cząstkę uczuć,
które tylko w taki sposób umiem wyrazić. Nie jestem nadzwyczajnie
ckliwą osobą, ale każdy ma w sobie coś z wrażliwego człowieka. Może
dlatego nie żyje tak jakbym chciała, może dlatego w mojej niebanalnej
jaźni nie odczuwam euforii ze spędzania swojego,wolnego czasu, może
dlatego zadufana w sobie tkwię w lenistwie. Może,nie wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz